Nie jesteś zalogowany.
Monocykl do pracy
Słuchajcie, ostatnio trudno jeździ się po mieście, do pracy mam jakieś 3KM a znajomi przekonują mnie do roweru.
A ja roweru nie lubię, bo się można o łańcuch pobrudzić, po chodnikach jeździć nie można, na ulicach samochodzie chlapią w zimie... więcej z tym kłopotu niż ze staniem w korkach. No ale spróbuję pomyślałem.. myślałem o rowerze elektrycznym. Ale trafiłem na takie cuś jak monocykl elektryczny. Powiedzcie, mi, czy to nadaje się na codziennie podróżowanie do pracy po mieście? Ile trzeba wydać na coś co spełni moje oczekiwania??
wTom

Nie wiemwTom napisał: Powiedzcie, mi, czy to nadaje się na codziennie podróżowanie do pracy po mieście? Ile trzeba wydać na coś co spełni moje oczekiwania??

Monocykl na chodniku ma nieuregulowany status ale jako dziwny wynalazek jest na chodnikach na szczęście akceptowany.
Problemów może być kilka:
Cena porządnych kółek jest wysoka - w okolicach 3800-4600zł)
(to też jest względne bo jeden zarabia miesięcznie 1800zł a drugi 40 tysięcy)
Można kupić używany od ludzi z forum lub wziąć na raty nowy.
Niektórzy mimo początkowego zapału nie są w stanie nauczyć się jeździć.
Jak masz problemy z równowagą, kręci Ci się w głowie albo nie możesz długo stać bo bolą Cię stopy (tak jak mnie), to może być problem.
Moja droga do pracy jest tak nierówna, że jazda na kółku nie jest wcale przyjemna. Byłem kilka razy ale...
Odległość jest podobna jak u Ciebie - 3,3km wg GPS.
Najlepiej mi się jeździ jak jest ciepło i świeci słońce. Wtedy niewiele rzeczy jest przyjemniejszych od jazdy kółkiem

Dla niektórych ważna jest głośność kółka podczas jazdy, szczególnie jeśli mają styczność ze zwierzętami (np. psami lub końmi bo może je denerwować wysoka częstotliwość sterowania silnikiem)
Za ciche uważam kółka Inmotion, Ninebot lub Kingsong, Gotway jest zdecydowanie głośniejszy na wyższych częstotliwościach co słychać na filmach użytkowników.
Podsumowując - jeśli droga do Twojej pracy prowadzi równymi chodnikami lub dobrą drogą rowerową to jak najbardziej.
Pozostaje kwestia ładowania w pracy, chociaż przy zasięgu dobrych kółek w okolicach 30km lub więcej nie będzie to częsta czynność.
Niemniej przez niektórych może być to postrzegane jako kradzież prądu - a przyjechał cwaniaczek na jakimś g... i se ładuje w pracy żeby w domu za prąd nie płacić.
Choć jeśli pokusimy się o wyliczenie przyjmując średnią cenę 1kWh=0,65zł (z kosztami przesyłu itp) to przy akumulatorze 340Wh wyjdzie nam jakieś 22 grosze na ładowanie czyli poniżej złotówki za 100km to wystarczy poczytać o reakcji wspólnot na samochody elektryczne i ładowanie w garażach podziemnych ze wspólnego gniazdka.
Na forum zagranicznym jest parę wypowiedzi, które świadczą o tym, że pracodawcy zabraniali wjeżdżania na zakład urządzeniami tego typu i składowania ich w pomieszczeniach na terenie firmy ze względu na przepisy p.poż i BHP (akumulatory, pożar itp)
Blisko masz i w zasadzie nawet najtańszym kółkiem z baterią 120Wh spokojnie pojedziesz w obie strony - bez ładowania w pracy (albo ładując tylko w pracywTom napisał: Słuchajcie, ostatnio trudno jeździ się po mieście, do pracy mam jakieś 3KM

Ceny rowerów elektrycznych są zbliżone do cen monocykli, ale frajda trudna do porównania.wTom napisał: myślałem o rowerze elektrycznym.
Poza tym - jeśli np. z jakiegoś powodu (np. załamanie pogody) zechcesz w trakcie podróży przesiąść się do tramwaju, autobusu, czy metra, to monocykl nie będzie Cię ograniczał tak jak rower.
Wedłuyg mnie nadaje się idealnie. Sam kilka razy byłem nim w pracy, a mam nieco ponad 11km do przejechania. Zajmuje mi to około 40min - jedzie się szybciej niż tramwajem.wTom napisał: Ale trafiłem na takie cuś jak monocykl elektryczny. Powiedzcie, mi, czy to nadaje się na codziennie podróżowanie do pracy po mieście?
Forumowy kolega GexN używa kółka na codzienne dojazdy do pracy. Z tego, co mówił, to ma jakieś 2km w jedną stronę i jeździ mu się wyśmienicie.
To zależy czego byś oczekiwał od monocykla. Jak napisałem na początku - w kwestii zasięgu, to 6km przejedzie w zasadzie nawet najtańszy z marketu za kilka stówek. Jak Ci się spodoba, to kupisz coś lepszego, a jeśli nie, to nie będzie szkoda tak bardzowTom napisał: Ile trzeba wydać na coś co spełni moje oczekiwania??

Ja przez prawie rok, w tym zeszłą zimę pokonywałem na bWheel'u U8 pokonywałem ponad 15KM taka trasa (czasem jeszcze zbaczałem do sklepu):
Kółka nie ładowałem, bo nie miałem potrzeby, chociaż mój pracodawca nie miał nic przeciwko (rozumiał, że to są niepoliczalne grosze

This message has an attachment image.
Please log in or register to see it.
Grosze są jak najbardziej policzalneWaldemar Bieniek napisał: Kółka nie ładowałem, bo nie miałem potrzeby, chociaż mój pracodawca nie miał nic przeciwko (rozumiał, że to są niepoliczalne grosze

Nie wiem jaką pojemność (i zasięg) ma U8, ale moje V8 z pojemnością 0,48kWh na pełne ładowanie (które w moim przypadku wystarcza na 30-33km) zżera prądu za całe 26 groszy (przy średniej cenie 0,55 PLN/kWh), co daje poniżej grosza za kilometr

Nawet gdybym ładował się codziennie, od zupełnie pustej baterii do pełna (co w praktyce jest niemożliwe), a tym samym przejeżdżałbym 30-33km dziennie, to pracodawcę naciągnąłbym na całe 6zł miesięcznie

W domu, przy drugiej taryfie 'tankuję' jeszcze taniej.

@Kalmar - nieuregulowany status - to chyba lepiej niż z rowerami, które mają uregulowany status, a i tak są wszędzie ;]
Czyli 4000zł to minimum za coś dobrego, ale @emenems mówi że każdy z marketu da radę...
Drogę do pracy mam zdecydowanie równą - z ładowaniem w pracy nie będzie problemu, ale @emenems mówi, a @WaldekB potwierdza, że w zasadzie każ każdy poradzi sobie z moimi 6-7KM....

No a co z wielkością koła? i silnikiem? - pytam bo nie chcę kupić czegoś tak tandetnego, że znienawidzę cały środek transportu...

Każdy z marketu da radę ale... i tu wkraczamy na grząski teren. Ile osób tyle opinii. Niestety gdyby najtańsze monocykle były takie rewelacyjne to po co nam cała reszta za średnie 4000zł ?
Ano z powodów bezpiecznej jazdy, dużego zasięgu i braku czy rzadko występujących (ale jednak czasem występujących) niespodziewanych nagłych wyłączeń zasilania.
Tanie kółka potrafią wyłączać się dość często ale nie jest to regułą bo można podobno również trafić na całkiem dobre kółka.
Mają one również niskie prędkości maksymalne i irytujące przechylanie pedałów w tył przy prędkościach już 13-14km/h.
Jak się wczytasz w tematy opisujące monocykle to znajdziesz tam sporo przykładów i złych i dobrych kółek.
To trochę słabo patrzyłeś...Kalmar napisał: W sumie to powiem Ci, że ja jeszcze w żadnym markecie monocykla nie widziałem
Hoverboardy owszem, są.

Wiosna się zbliża, więc może znów sprowadzą jakąś partię tanich Chińczyków bez imienia...
Swoje dwa pierwsze kółka kupiłem właśnie w markecie - zależnie od promocji można 'wyjąć' nawet za jakieś 6 stówek (w Krakowie były po 533, ale w mig się rozeszły).
Idealne są do nauki jazdy i na początek - zanim się dobrze wczuje w jazdę na jednym kółku - w zupełności wystarczające.
Takie marketowe kółko za szybkie nie jest, ale to dla początkującego jest tyko zaletą - rozpędza się do 13-14km/h, prądu wystarcza mu na jakąś godzinę zabawy (około 8-10km - zależnie od stylu jazdy i wagi jeźdźcy). Kółka no-name z marketu, do złudzenia przypominają AirWheel X3

Początkowo nie wiedziałem czy będę miał z tego taką frajdę, ale drogo nie było (w stosunku do rozważanego wcześniej X3 za około 1600-1800zł), to wziąłem. Później trafiła się okazja i wziąłem jeszcze jedno dla córki, ale jak młoda była na wakacjach, to sam jeździłem na dwa kółka - jedno ujeżdżałem, a drugie się w tym czasie ładowało

Całkiem nieźle takie bezimienne kółko sprawdzało się w lesie

Nawet w trudnych warunkach 120Wh bateria dawała prawie godzinę zabawy.
Jak się opanuje tańsze kółko, gdy się ono już zwyczajnie znudzi, czy też zacznie brakować zasięgu, albo wrażeń (prędkości), to można pomyśleć o jakimś wypaśniejszym, ale na sam początek uważam, że marketówka za kilka stówek jest idealną opcją, bo nie szkoda jak się poobija podczas nauki.Kalmar napisał: Każdy z marketu da radę ale... i tu wkraczamy na grząski teren. Ile osób tyle opinii. Niestety gdyby najtańsze monocykle były takie rewelacyjne to po co nam cała reszta za średnie 4000zł ?
Pierwsze kółko, jakie kupiłem, po pięciu ładowaniach baterii przestało nadawać się do jazdy, ale reklamowałem i dostałem zwrot gotówki. Z kolejnymi dwoma nie było już żadnych problemów (nie licząc dziur w dętkach, ale to rzecz eksploatacyjna, choć nie występowała od przebicia, tylko wynikała ze słabej jakości gumy - załatałem i spokój).Kalmar napisał: Ano z powodów bezpiecznej jazdy, dużego zasięgu i braku czy rzadko występujących (ale jednak czasem występujących) niespodziewanych nagłych wyłączeń zasilania.
Tanie kółka potrafią wyłączać się dość często ale nie jest to regułą bo można podobno również trafić na całkiem dobre kółka.
Dla nieco wprawionego jednokołowca, to rzeczywiście może być irytujące, ale do czasu dobrego ogarnięcia monocykla wręcz jest to zaletą.Kalmar napisał: Mają one również niskie prędkości maksymalne i irytujące przechylanie pedałów w tył przy prędkościach już 13-14km/h.
Gdy nauczyłem się już jeździć na tyle dobrze, że poczułem się zbyt pewnie i nie patrzyłem już bezpośrednio pod kółko, to zdarzało mi się, że rozglądając się gdzieś na boki, lub w dal, pokonywała mnie jakaś dziura (a dokładniej wgłębienie - np. zapadnięty asfalt o średnicy kółka), której kątem oka nie widziałem. Zaletą niewielkiej prędkości maksymalnej było to, że ani razu nie przewróciłem się (nawet podczas nauki), tylko zawsze zeskoczyłem i nadążyłem przebierać nogami, by nie przytulić się do podłoża

Gdyby kółko mogło jechać szybciej, to pewnie bym z tego od razu chciał skorzystać, a wtedy nie nadążyłbym biec i zmiany skórne wynikające z uczulenia na asfalt - gwarantowane

Oczywiście - jak to zwykle bywa - z jakością rośnie też cena.Kalmar napisał: Jak się wczytasz w tematy opisujące monocykle to znajdziesz tam sporo przykładów i złych i dobrych kółek.
Zdecydowanie polecam markowe koła, najlepiej o dobrych parametrach - z dużą baterią, mocnym silnikiem, oświetleniem i najlepiej wbudowaną rączką do prowadzenia, ale zwykle to już wydatek powyżej 4kPLN, a nie ma pewności, że ten środek transportu przypadnie Ci do gustu.
Najlepszym więc rozwiązaniem na początek jest zakup taniego kółka na próbę/naukę, a jak je już ogarniesz, to będziesz sam wiedział czego Ci potrzeba (mocy, zasięgu, prędkości, poręczności...), a tanie pierwsze kółko będziesz mógł sobie zostawić, albo odsprzedać ze stosunkowo niewielką stratą.
Używanego (i najprawdopodobniej poobijanego) monocykla za 4000 na pewno nie odsprzedasz za 3500, a kółko za 600 masz szansę 'opchnąć' za 3-4 stówki (też dla kogoś do nauki, a nie jako docelowe).
emenems napisał: To trochę słabo patrzyłeś...
Na pewno były w sieci Auchan od maja (chociaż rzeczywiście większym zainteresowaniem cieszyły się hoverboardy, ale jedne i drugie poznikały z półek do lipca), są dostępne w Decathlonie (ale tam drogo) i słyszałem coś o TESCO (osobiście nie widziałem).
Zapomnij, byłoby święto lasu jak zobaczyłbym gdzieś monocykl na żywo w markecie

Przecież na zachód od Poznania to już nic nie ma. Tu nawet Pendolino nie dojeżdża (no dobra, ale do Kołobrzegu okrężną drogą się nie liczy)
No i dlatego od Łukasza można kupić taniej V8. Kusi mnie ta opcja, wieszemenems napisał: Używanego (i najprawdopodobniej poobijanego) monocykla za 4000 na pewno nie odsprzedasz za 3500

...tylko, że cholerka, kasa musi pójść teraz w trochę inną stronę...
Chyba trochę przesadzasz...Kalmar napisał:
emenems napisał: To trochę słabo patrzyłeś...
Na pewno były w sieci Auchan od maja (chociaż rzeczywiście większym zainteresowaniem cieszyły się hoverboardy, ale jedne i drugie poznikały z półek do lipca), są dostępne w Decathlonie (ale tam drogo) i słyszałem coś o TESCO (osobiście nie widziałem).
Zapomnij, byłoby święto lasu jak zobaczyłbym gdzieś monocykl na żywo w markecie
Przecież na zachód od Poznania to już nic nie ma.
Najdalej na zachód wysunięte markety wspomnianej sieci, to Zgorzelec i Szczecin-Kołbaskowo.
Może pomocna będzie >mapka< ?
I nie mów mi, że tam nie było, bo na każdy sklep była określona pula - zależnie od szansy na sprzedaż.
Kolega jak zobaczył moje kółka, to wziął listę wszystkich sklepów i dzwonił...
Na nieszczęście monocykl ktoś nazwał hulajnogą elektryczną (self balancing SCOOTER), a hulajnogi na prąd (przeokrutnie tandetne) też były w ofercie w tym samym czasie i nawet jak podawał kod produktu, to misiom wyświetlała się hulajnoga el., którą kojarzyli (no bo kto nie skojarzy hulajnogi z silniczkiem) i bez sprawdzania mówili, że nie ma, albo że jest, kosztuje tyle i tyle, ale nie ma na nią żadnej promocji.
Jak próbował wytłumaczyć, że to takie samobalansujące kółko, to w najlepszym przypadku naprowadzał ich na hoverboardy...

Nie będę wnikał w szczegóły Waszego dealu, ale jak cena dobra, to bierz.Kalmar napisał:
No i dlatego od Łukasza można kupić taniej V8.emenems napisał: Używanego (i najprawdopodobniej poobijanego) monocykla za 4000 na pewno nie odsprzedasz za 3500
Mnie ceną nie skusił na swoje V5 (no dobra - podobno V5F+, ale tego chyba jawnie na samym kółku napisanego nie ma, a była to jakaś limitowana seria - specjalnie dla określonej sieci sklepów - niedostępna poza nią).
Wiem, wiemKalmar napisał: [Kusi mnie ta opcja, wiesz


Skusiło mnie na tyle, że najprawdopodobniej mam pierwsze w PL

Nie było wtedy zbyt wielu recenzji, więc brałem trochę 'w ciemno'.
Jeśli cena dobra, to śmiało bierz... "Będziesz Pan zadowolony"

No ale wspomniany kolega przecież nie uczył się na nim jeździć, tylko z pewnym doświadczeniem go dosiadł. Przy odrobinie szczęścia mógłby nawet być w stanie kolekcjonerskimKalmar napisał: i nie jest wcale tak mocno poobijany.

Ja swojego zakupu nie żałuję - wręcz przeciwnieKalmar napisał: ...tylko, że cholerka, kasa musi pójść teraz w trochę inną stronę...

I doskonale znam ten ból z kierowaniem kasy w inne (ważniejsze) strony, bo mnie kusi teraz ACM16, lub Msuper3 (córkę nawet bardziej ten drugi), a o sprzedaży V8 nie ma mowy...