Wypadki - uczmy się na cudzych błędach

Tu (InMotion V12) widać, że to wina firmware. Gwałtowny rzut kółka w bok o parę cm wybił je na chwilę z równowagi (algorytm zgłupiał), ale koło znowu załapało. Rider spanikował, gdyby nie spanikował, to sytuacja do uratowania (nawiasem mówiąc powinien poćwiczyć pady w przód, bo ten faceplant nie wyglądał ciekawie przy 25 km/h). Natomiast po raz kolejny widzę, że to koło nie dla mnie. Jak to jest, że MSX mimo jazdy po korzeniach, ześlizgiwania się, zahaczania o nie w ostatniej chwili, NIGDY mi nie odcięło, kilka razy miałem bumpa nieoczekiwanego (dziura) - tylko pisk i stres, a koło jedzie dalej. Podobnie z Shermanem.
Na takim kamieniu ani Gotway MSX, ani Sherman nie mają prawa się wywalić, a kamień może strzelić w bok i to wszystko.

Natomiast koledze (doświadczony rider) V10 zrobiła numer przy zjechaniu z krawężnika - zabuksowało do tyłu (bo hamował zjeżdżając) i bęc, bo mu uciekło siłą momentu pędu.

Bezpieczeństwo to priorytet, więc nawet nie myślę o bardziej egzotycznych kółkach, tylko o takich, co nie mają (w sensie mają 0) wpadek.

Jest kilka rad wartych zapamiętania:
- z krawężnika zjeżdżamy pod dużymi kątami (min. 30 stopni w kierunku jezdni, wystarczy chwila, rzut kołem), by nie zahaczyć pedałem
- zjeżdżamy z krawężnika nie przyspieszając i nie hamując, po prostu zeskok na ugięte nogi.
- podobnie przy wjeżdżaniu, ale tu już 45 stopni min, żeby nie pojechać w bok wzdłuż krawężnika, można wskakiwać, jak ktoś umie.
- omijamy przeszkody, jak chcemy jechać bezpiecznie
- zaliczamy wszystkie przeszkody jak chcemy ćwiczyć, ale odpowiednio zabezpieczeni
- brak sensu jeżdżenia szybciej, niż 45 km/h, chyba, że adrenalina jest sensem
- ćwiczymy, ćwiczymy, ćwiczymy, offroad, monotraki, szutry, piaski, górki, hopki etc etc
- odciążamy koło przy nieoczekiwanej dziurze czy korzeniu/hopce
- nie jeździmy po przeszkodach z prędkościami mniejszymi, niż 5 km/h, grozi kanapkowym upadkiem, miałem tak kostkę wyłączoną 2 miesiące z użytkowania, a dopiero po 8 miesiącach przestała boleć.
- Ja wobling likwiduję prostując się i łapiąc/ściskając prostymi nogami koło (bo wobling się zaczyna przy ugiętych nogach, przynajmniej w MSX, ok 30 km/h), Szemran przy braku modyfikacji nie ma tendencji do woblingu.

Stosując powyższe zasady nie miewam żadnych niespodzianek na drodze.

qba napisał: - brak sensu jeżdżenia szybciej, niż 45 km/h, chyba, że adrenalina jest sensem

pełna zgoda, ryzyko nie jest warte ew. konsekwencji.

A tu świeżutkie zdarzenie z tego miesiąca - coś dla tych co preferują swobodę i wolą jazdę bez kasku + ochraniaczy.
Na forum była nawet swego czasu dyskusja na temat zasadności używania kasku.

Pechowiec ze zdjęcia też wolał swobodę, jednak teraz zmienił zdanie i upublicznił swój przypadek jako przestrogę dla innych.

No pięknie, pięknie, to na oko tak ze 70 km/h + ślizg.

organizatorzy Amped Electric Games ogłosili obowiązkowe wyposażenie ochronne dla monocyklistów chcących wziąć udział w tej imprezie

nie mówię że musimy zawsze ubierać się jak na foto, ale powyższa oficjalna instrukcja może być wskazówką na które obszary ciała warto zwrócić szczególną uwagę.